Psychopata też ma prawo do miłości :)
Gdzie te filmy T. Scotta ,które kiedyś tworzył? Nie twierdzę ,ze były to arcydzieła lub wielkie rewelacje ,ale było kilka dobrych ,a nawet bardzo dobrych. ''Domino'' nie należy niestety do tych filmów ,które są w stanie utkwić człowiekowi na dłużej w pamięci.
Nie mam nic przeciwko grze Keiry Knightley i tego, że była twarda do bólu. Chodzi mi o całokształt tej produkcji. To jedna wielka migawka ,trochę chyba przypominająca ''Urodzonych morderców'', lecz daleka od granic dobrego kina akcji. Niby spójna ,ale tak na prawdę zbytnio porozrzucana i momentami za bardzo przesadzona. Na pewno dosyć brutalna historia z kilkoma mocnymi scenami . A chłopaczki z Beverly Hills 90210 są tak irytujący ,że dla mnie nie tyle nie nadają się na zakładników ,ale nawet za bardzo na kocią karmę :) Bez urazy
Można zobaczyć raz i na tym koniec ,lecz bez szału. Dla niektórych ten raz może być o jeden za dużo czasami :) Ode mnie film Scotta tylko 4/10
pozdrawiam

dobry:>

Ano dlatego, ze chciano zrobic ambitny "badass" movie w stylu revolver, filmow guya richie etc. Wyszlo jedno wielkie dymiace kupsko. Praca kamery wkur... niemilosiernie, te mroczki, przeskoki i te wnerwiajace powtorzenia wyrazow. Te objasnienia obrazkowe, ze strzalkami, tak debilne i irytujace. Film jest chaotyczny, bez polotu. Rezyser chyba chcial jakos przyblizyc pewien rys bohaterow, wplatac jakies historie a to wszystko zmacilo i zgubilo mnie od wlasciwej fabuly filmu. 2h nudow, akcji tam bylo tyle, co kot naplakal. Najbardziej mnie denerwowaly sceny akcji: stoja goscie, czterech chlopaczkow co byli wrobienie i bum - rozstrzelali ich. Potem 20min pieprzenia o niczym a za chwile gl bohaterka "a nie bo to bylo tak!" I ta sama scena, z tym ze ich nie rozstrzelali. Nosz kur... mac! Dawno takiego gownianego filmu nie widzialem. I jeszcze boska Keria, pet od peta, zgrywa twardzielke, te spojrzenia, wszystko takie sztuczne, ze pies przebrany za jednorozca by lepiej to zagral. O scenie gdzie kamper wypada z drogi, wszyscy lataja, wielka milosc w krzakach i tom waits ze swoim durnym monologiem juz nie wspomne. Scena tak z dupy, ze siedzialem i niewiedzialem czy to ten sam film caly czas. Jedyne co mnie pchnelo, zeby zmordowac jakos ten film do konca i nie wylaczyc w polowie to mickey rourke. I w zasadzie tyle. Nawet christopher walken dal tutaj dupy, w co ciezko uwierzyc. No ale nawet dwoch tak wspanialych aktorow z gowna tortu nie zrobi. Naprawde nie warto tracic czasu na ten film. Pozdr!

dokładnie, niesamowicie przekombinowany, no czego w tym filmie nie było :/ a Tom Waits to już taki przysłowiowy gwóźdź do trumny tego filmu. Byłam ciekawa bo wcześniej naczytałam się dużo o życiu Domino - mieli świetny materiał na świetny film i tak to schrzanili. I moda na tak kręcone filmy już chyba dawno minęła, szkoda, że Tony Scott zatrzymał się w latach 90-tych. nie mogłam uwierzyć, że jest z 2005. Wygląda na parodię tych "badass" filmów, tylko niestety na nieśmieszną parodię :/ Żal mi tylko fajnej historii na film.